Jest coś w Teatrze Muzycznym Roma, co sprawia, że ilekroć ogłaszają nowy tytuł – wiem, że muszę tam być. Kocham ten teatr od lat i nigdy nie zawiódł moich oczekiwań. To trochę jak z wyczekiwanym premierowym odcinkiem ulubionego serialu – wiesz, że będzie dobrze, bo jeszcze nigdy nie rozczarował. Po sukcesie „Wicked”, zarówno na deskach teatrów, jak i w wersji filmowej, wiedziałem, że prędzej czy później ten tytuł trafi i do Romy.
Nie taka zła ta czarownica… czyli „Wicked” w Romie…
Magia, perfekcja i moje mieszane uczucia
