Są książki, które kończą się w idealnym momencie, pozostawiając czytelnika z poczuciem pełnej satysfakcji i odpowiedziami na wszystkie pytania. Są też takie, które dostają kontynuację, bo… tego chcą czytelnicy, bo trzeba „ciągnąć” historię dalej, albo po prostu dlatego, że wypada opowiedzieć ją do końca. Po przeczytaniu „Kontrahenta 2” Magdaleny Pasternak mam wrażenie, że mamy do czynienia z tą drugą kategorią – kontynuacja historii znanej z pierwszego tomu, która zamiast podnieść ciśnienie i zostawić nas z wypiekami na twarzy, trochę rozmywa się między romansowymi dramatami a próbami domknięcia fabularnych wątków. I naprawdę zastanawiam się, czy taki był zamierzony cel tej książki?
Przygotowałem dla Ciebie spis treści, który pomoże Ci łatwiej nawigować po tym wpisie.
Fabuła – czyli gdzie właściwie jesteśmy
POLECAM: Era Baggy Jeans…
Jak długo jeszcze szerokie spodnie będą modne?
Akcja „dwójki” rozpoczyna się dokładnie tam, gdzie pozostawiła nas pierwsza część. Właściwie trudno mówić o kontynuacji, to raczej splot wydarzeń, który buduje nowy wątek w historii. Zazwyczaj po drugiej części oczekujemy więcej – więcej emocji, więcej zwrotów akcji, więcej namiętności… W praktyce jednak otrzymujemy opowieść, która zamiast pogłębiać relację głównych bohaterów, kręci się w kółko, jak wskazówki zegara w zapętlonym TikToku. Zamiast intensywnego erotycznego pazura, który mieliśmy w pierwszej części, dostajemy rozciągniętą historię o sercowych dylematach, które, niestety, irytują bardziej niż angażują.
Od erotyki do… cukierkowego romansu

Obawiam się, że Magdalena Pasternak może mieć do mnie pewne zastrzeżenia, ale muszę być szczery – choć nie jestem szczególnym fanem literatury erotycznej, zawsze przyznawałem, że w swoich książkach autorka nie bała się śmiałych scen, mocnych dialogów i momentów, które miały za zadanie podgrzać atmosferę. W „Kontrahencie 2” ten ogień jakby przygasł. Seks? Jest, ale głównie w domyśle. Emocje? Gdzieś tam migoczą, ale nie angażują. Ta książka jest po prostu bardzo grzeczna… Autorka wyraźnie skręca w stronę klasycznego romansu – bez ryzyka, bez zaskoczeń. I choć nie jestem głównym odbiorcą tego typu literatury, uważam, że historia w „Kontrahencie 2” straciła coś z tej swojej „pikanterii”. To może być spore rozczarowanie, bo książka pozostaje niestety niczym nie wyróżniającym się romansem.
ZOBACZ TEŻ: Mięta, turkusy i błękity…
Te kolory będą rządzić w nadchodzącym sezonie!
Czy to było konieczne?
Największy zarzut? Wrażenie, że całość została dopisana trochę na siłę. Zakończenie zatacza koło, pozostawiając nas niemal w tym samym punkcie, co w „jedynce”. Choć niby zamyka pewne wątki, są to raczej kwestie, które powstały tylko w tej książce, nie rozbudowując pozostałych postaci. Zrobiła to też bez emocjonalnego „wow”. Brakuje napięcia, głębszych zmian w bohaterach, a niektóre decyzje fabularne wydają się bardziej wygodne niż sensowne.

Ale… nie wszystko stracone
Fani autorki i tak znajdą coś dla siebie. Magdalena Pasternak nadal pisze lekko, z wyczuciem języka. Jej styl jest przyjemny, a bohaterowie – mimo że momentami zbyt przewidywalni – wciąż mają w sobie to „coś”. Książkę czyta się szybko, a dla tych, którzy pokochali pierwszą część, „Kontrahent 2” może być po prostu przyjemnym powrotem do znanych emocji i znajomych twarzy.
WARTO PRZECZYTAĆ: Moje życie zależy tylko ode mnie! Gówno” prawda!
Podsumowując

Jeśli oczekiwałeś prawdziwej petardy, dostaniesz raczej fajerwerki z przeceny. Ale jeśli lubisz lekkie, romansowe historie z nutą niedopowiedzeń, możesz dać tej książce szansę. Tylko nie spodziewaj się, że po lekturze Twoje życie wywróci się do góry nogami.
KUPISZ TUTAJ: Magdalena Pasternak – Kontrahent 2
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: PREMIERA DRUGIEJ CZĘŚCI CUDZEGO ŻYCIA – NOWY POCZĄTEK!

TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: PREMIERA MOJEJ DRUGIEJ KSIĄŻKI: CUDZE ŻYCIE

TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
Oceń stylizacje
( głos)👁 Ten wpis został przeczytany 1168 razy.
☕ Szacowany czas czytania: 5 min.