Książka, o której chciałbym dziś Wam odpowiedzieć trafiła do mnie inaczej, niż zazwyczaj. Otóż jeśli śledziliście całą moją drogę do wydania swojej pierwszej książki pt.: Most Ikara wiecie, że nie łatwo było dotrzeć do osób, które zechciałyby pomóc w jakikolwiek sposób. Wtedy też obiecałem sobie, że kiedy już będę mieć to za sobą nie będę taki sam i będę starać się pomagać debiutującym twórcom. I tak właśnie Rafał Artymicz- autor powieści: „Narkoza” po przeczytaniu mojej książki, zapytał czy byłbym chętny zapoznać się z jego debiutem. Z przyjemnością podjąłem to wyzwanie. Czy jednak jego książka przypadła mi do gustu? Zapraszam na najnowszą recenzję.
Przygotowałem dla Ciebie spis treści, który pomoże Ci łatwiej nawigować po tym wpisie.
Narkoza – dla każdego coś miłego.
Na wstępie zaznaczę, że „Narkoza” Rafała Artymicza to proza, po którą prawdopodobnie sam bym nie sięgnął. Nie dlatego, że przeraża mnie jej grubość, bo to akurat uważam za atut ale jest to literatura z gatunku powieści obyczajowo-szpiegowskiej, czego nie jestem wielkim fanem. Mało tego, główne środowisko opiera się na działalności lekarzy. Branży tak mi bliskiej, jak i dalekiej. Coby nie mówić, szpitali unikam jak ognia, szczególnie od czasu Covidu.
A jednak… wszedłem w ten świat, mało tego autor bawi się w konwencji szpiegowskiej, balansując na granicy solidnej obyczajówki i romansu z potężną, choć cierpką dawką humoru, którego w tej książce nie brakuje. Ale po kolei…
Od szpitala do romansu…
ZOBACZ TEŻ: DLACZEGO WŁAŚCIWIE WARTO PODRÓŻOWAĆ PO ŚWIECIE?
O tym, co dają nam podróże i ile wnoszą w nasze życie…
Osadzenie książki w sferze lekarzy, to wyraźnie chleb powszedni Rafała, wszak sam jest lekarzem z wieloletnim stażem. Pasja z jaką opisuje godzinne obowiązki, niesnaski między zespołem oraz… koneksje, otwiera przed czytelnikiem wszelkie tajemnice tego środowiska i to nieraz takie, o których lepiej byłoby nie wiedzieć (dla własnego zdrowia 😉), jednak czytanie tego było wyjątkowo odkrywcze i pasjonujące.
Chociaż nie czuję się ekspertem w ocenie wątków kryminałów szpiegowskich, to w opowieści przedstawionej w Narkozie, wyraźnie się odnalazłem. Mało tego, wraz z kolejną czytaną stroną odkrywałem nowe karty i zagadki nieraz z wyraźnym zaskoczeniem ich rozwiązania. To wszystko sprawiało, że choć powieść ma ponad 600 stron, ona dosłownie płynie wraz z czytnikiem, bo po każdym rozdziale chcemy wiedzieć czy nasze przewidywania okażą się słuszne.
Trzecia kwestia, ta najbardziej, jak zakładam – intymna, dla mnie była najbliższa mojego gustu. Wątek obyczajowo – romansowy oraz rozbudowana psychologia, szczególnie głównej postaci sprawia, że odnajduje się w niej wszystko to, o czym chce się czytać. Autor wyraźnie lubi stworzonego bohatera, bo nie daje mu odpocząć choćby na chwilę, dodając mu na barki kolejne uniesienia i rozczarowania, a to sprawia, że książka zyskuje dodatkowe punkty.
No dobra…, ale żeby nie było, że tylko „słodzę”, jednak mam kilka zastrzeżeń, choć bardziej są to personalne odczucia, niż zarzuty co do książki, wszak o gustach się nie dyskutuje i to co napiszę dla wielu może okazać się wyjątkowym atutem.
Faceci nigdy nie dorastają…
Kiedy czytałem inne recenzje, wielu podkreśla jak bardzo lubi Artura, czyli głównego bohatera. Jak już wspomniałem Rafałowi i wspomnę i Wam. Dla mnie Artur, to najsłabszy element tej książki. I bynajmniej nie dlatego, że jest on źle napisany… ja po prostu nie lubię takich osób jak on. Wszystko dlatego właśnie, że emocjonalnie mnie porusza i nie mogę wybaczyć mu, że będąc dojrzałym facetem z ugruntowaną pozycją zawodową jest jednocześnie tak bardzo roszczeniowy, snobistyczny i przy tym sarkastycznie złośliwy. Jego cięte riposty mogą bawić, ale gdybym znał go na żywo… dałbym mu w mordę co najmniej kilka razy.
Autor ma ciekawy styl i zdolność do lekkiej formy, ale na Boga, kto wpadł na pomysł aby wprowadzać tyle nazwisk na literę K! Dopiero w połowie lektury nauczyłem się, który bohater jest którym. Następnym razem radzę urozmaicić tę kwestię 😛
POLECAM: SUPLEMENTY I WSZYSTKO TO, CO POWINNIŚCIE O NICH WIEDZIEĆ
Co, kiedy i dlaczego?
Ostatnie, o czym tu wspomnę to coś co nie jest zarzutem do książki lecz wręcz utwierdza jej wiarygodność, choć osobiście wolałbym aby to nie była prawda. Artur i jego przyjaciel tworzą klikę wzajemnej adoracji, gdzie dzięki koneksjom i znajomościom zdobywają kolejne stanowiska i awanse. Oczywiście jest to konieczne dla rozwoju zdarzeń, jednak czytając przerażało mnie to… jak wygląda nasz świat.
Podsumowując
„Narkoza” Rafała Artymicza, to kolejna bardzo dobra i pasjonująca książka z ogromnym… niewykorzystanym potencjałem promocyjnym! To kolejny raz, kiedy w moich rękach znajduje się debiut, który wciągnie każdego, podczas gdy Wydawcy nie inwestują w jej upowszechnianie! A ja o tym, że powstała musiałem dowiedzieć się od samego autora! Tak naprawdę, to jest to jedyny zarzut jaki mogę tu zaznaczyć. Wydawco! Weź się w końcu do roboty i dbajcie o swoich autorów! Bo szybko ich stracicie!
KUPISZ TUTAJ: „NARKOZA” – Wydawnictwo Novae Res
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: MOJA DEBIUTANCKA POWIEŚĆ: „MOST IKARA”
TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
Oceń stylizacje
( głosów)👁 Ten wpis został przeczytany 118 razy.
☕ Szacowany czas czytania: 6 min.