Są książki, które kończą się w idealnym momencie, pozostawiając czytelnika z poczuciem pełnej satysfakcji i odpowiedziami na wszystkie pytania. Są też takie, które dostają kontynuację, bo… tego chcą czytelnicy, bo trzeba „ciągnąć” historię dalej, albo po prostu dlatego, że wypada opowiedzieć ją do końca. Po przeczytaniu „Kontrahenta 2” Magdaleny Pasternak mam wrażenie, że mamy do czynienia z tą drugą kategorią – kontynuacja historii znanej z pierwszego tomu, która zamiast podnieść ciśnienie i zostawić nas z wypiekami na twarzy, trochę rozmywa się między romansowymi dramatami a próbami domknięcia fabularnych wątków. I naprawdę zastanawiam się, czy taki był zamierzony cel tej książki?
„Kontrahent 2” – czy ten sequel był naprawdę potrzebny?
Recenzja książki Magdaleny Pasternak
