Przyznam szczerze, że podchodząc do tej recenzji odczuwam coś na kształt stresu. Podejmując się oceny najnowszej książki Mikołaja Milcke pt. MIster, Mister czuję się trochę jak uczeń przepytujący mistrza. I to porównanie nie jest tutaj przypadkowe, bo po pierwsze będąc debiutantem na swoim koncie mam tylko jedną powieść, podczas gdy Mikołaj ma ich już aż sześć!
Po drugie, kiedy „świat” obiegła informacja o Moście Ikara, wielu zaczęło porównywać nasze książki, stawiając w szeregu literackich konkurentów. Osobiście lepiej się czuję w roli ucznia, niż w duchu rywalizacji, a biorąc pod uwagę, jak licznym krajem jest Polska, to myślę, iż na naszym rynku jest miejsce dla nas obu. Samego zaś Mikołaja, wolę postrzegać jako kolegę po fachu wpierając jego twórczość, niż jawnego konkurenta. Tym samym z przyjemnością sięgnąłem po książkę, która miała wbić kij w mrowisko polskiego show-biznesu.
Przygotowałem dla Ciebie spis treści, który pomoże Ci łatwiej nawigować po tym wpisie.
Mister Mister – czyli co kryją męskie konkursy piękności.
Mister, Mister – to tak, jak powiedziałem szósta już powieść autora kultowej sagi: „Gej w wielkim mieście”. Nie będę za wiele tutaj opowiadać o fabule, jednak tło wydarzeń opiera się na eliminacjach, klasyfikacjach, przygotowaniach i finale w wyborach o tytuł najprzystojniejszego Polaka. Bohaterem jest dwudziestopięcioletni Mieszko, który choć można by rzec wygraną ma w kieszeni, to nie specjalnie się do niej garnie, zupełnie w przeciwieństwie do kilku jego konkurentów oraz własnej matki. Na swojej drodze jednak będzie musiał stawić czoła nie tylko swoim rywalom, przeciwnościom, wyzwaniom i intrygom, ale przede wszystkim poczuciu własnego „ja” i roli jaką przyjął na swoje życie.
Mikołaja Milcke należy wyróżnić za świeżość wątku akcji i osadzenie książki w tematyce konkursu, który nadal jest utożsamiany głównie z płcią piękną. Jednakże, jak pokazuje autor, wybory o tytuł Mistera mogą okazać się nie mniej interesujące, a determinacja kandydatów nie mniej silna, niż w przypadku kobiet. Autor bardzo sprawnie demaskuje motywacje i podłoże psychologiczne bohaterów, gdzie cel uświęca środki, a w drodze na szczyt wszystkie chwyty są dowolne. Mało tego – zwycięstwo, w tym przypadku, ma bardzo dwuznaczne znaczenie, zaś sam uzyskany tytuł nie koniecznie może wiązać się z sukcesem i szczęściem, na który wielu liczy.
Mister, Mister, to kopalnia osobowości i charakterów. Bohaterów jest tylu, że ciężko spamiętać wszystkie imiona, podczas gdy Mikołaj przez całą powieść nie pozwala, o którymkolwiek z nich zapomnieć. Sprawnie lawiruje pomiędzy czasem i miejscem, tworząc bardzo spójną i zwartą kompozycję. Na uznanie zasługuje i chcę to podkreślić, pogłębiona psychologia każdego z nich. Zachowania postaci są dla nas w pełni zrozumiałe a ich charaktery tak jawnie i wyraziście określone, że jako czytelnik nie ma się prawa polubić pewnych osób, zaś co do wyrobienia sobie sympatii Mikołaj zostawia w pełni wolną rękę.
To, za co ja pokochałem tę książkę, to jej dynamika. Milcke z mistrzowską precyzją buduje w niej napięcie. Początkowa sielanka i żartobliwy tryb przyspiesza niczym zwiększające tempo na kręcącej się karuzeli, w której w kulminacyjnym momencie obroty są tak szybkie, że żaden uczestnik nie jest już w stanie z niej zejść. Wszystko to zbiega się z przygotowaniami do zbliżającego się finału konkursu. Muszę przyznać, że jestem zachwycony tym literackim zabiegiem, bo im bliżej rozstrzygnięcia, tym mocniejsze karty wykładane są na stół. I choć początkowo byłem przekonany, że Mister, Mister to tragikomedia, to ostatecznie, poprzez zaskakującą sensację balansujemy na granicy thrillera, kończąc w solidnym dramacie rozgrywającym się na kartach książki! BRAWO!
Na koniec chcę wyraźnie zaznaczyć coś, co w moich oczach stawia Mikołaja Milcke w randze moich topowych pisarzy. A mianowicie, rozwój twórczy, który wyraźnie widać w jego utworze. W tej powieści nareszcie zrywa z łatką (w moim odczuciu) gejowskiego pisarza. Bo choć Mister, Mister, porusza bardzo ważny wątek gejowski, cokolwiek by nie mówić – kluczowy dla fabuły. To jednak trudno nazwać tę książkę stricte tego rodzaju . Sam wątek, raczej napędza fabułę, niż osadza go w konkretnej tematyce. Osobiście uważam to za duży plus, bo to jednocześnie podkreśla, że twórca się rozwija, a to, że napisał jedną książkę na konkretny temat nie oznacza, że nie potrafi tworzyć czegoś innego.
Co za dużo lukru, to niezdrowo.
No dobra, starczy tego „spijania z dzióbków”. Bo Milcke to doświadczony pisarz, a nie debiutant, także znalazłem dwa minusy i mam nadzieję, że Mikołaj mi je wybaczy:).
Po pierwsze – polityka, od której ta książka z pewnością nie jest wolna. I żeby było jasne, stoimy w tym samym szeregu, nie mniej jednak to, co przy pierwszych rozdziałach mnie bawiło, przy kolejnych zaczęło męczyć… tych aluzji i politycznych gagów, czy porównań jest tak dużo, że książka traci swoją obiektywność na, cokolwiek by nie mówić, obiektywny temat. Mnie, czytelnika bardziej męczył fakt, że co do poglądów, to z autorem się zgadzam, to jednak w książce, nie bardzo o polityce tak często chce się czytać…
Drugi minus, jaki dostrzegam, to jednak wiarygodność książki. Co prawda Mikołaj podkreśla, że wszystkie wydarzenia w książce są fikcją, nie mniej jednak są tak barwne i ciekawe, że wielu czytelników mogło uwierzyć, że rzeczywiście tak to wygląda. Wielu uczestników tego typu rozgrywek (a znam kilku), jak i organizatorów (takich też znam) mogłoby poczuć się urażonych. Dla książki jest to, podkreślam bardzo dobre, bo czyni ją wyjątkowo bogatą i interesującą, to jednak, pomimo iż nigdy udziału nie brałem w tego rodzaju konkursie, to jakoś nie chce mi się wierzyć, że aż takie zepsucie panuje w tym „małym” świecie… hmmmm, z drugiej strony, kto tam wie, jak to naprawdę wygląda :P.
Reasumując:
Mister, Mister, to absolutnie świetna książka, która nawet jeśli uznamy, że jest fikcją, to i tak wybitnie warto przeczytać. Bo to nie tyle opowieść o konkursie piękności, co o manipulacji drugą osobą i jej destrukcyjnym wpływie na człowieka. To opowieść o pokonywaniu własnych barier i wyłamywaniu się z narzuconej roli. To wreszcie ostrzeżenie przed tym, że pod warstwą lukru i cekinów może kryć się drugie, wyjątkowo oślizłe i głębokie dno, pełne żmij i szczurów, których lepiej nigdy nie poznawać, bo jeśli już tam wpadniesz… bardzo trudno będzie się uwolnić!
POLECAM!
KUPISZ TUTAJ: Mister, Mister – Wydawnictwo Novae Res
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: MOJA DEBIUTANCKA POWIEŚĆ: „MOST IKARA”
TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
Oceń stylizacje
( głosów)👁 Ten wpis został przeczytany 81 razy.
☕ Szacowany czas czytania: 7 min.