Bestsellerowa „Dziewczyna na miesiąc”…

czyli wszystko czego nie lubię w książkach.

Są książki, które po kilku stronach przeczytania, już wiesz, że będą w twojej topce przeczytanych dzieł. Są takie, które choć nie wciągają za bardzo, to chcesz dowiedzieć się, jak się skończy. I są takie, o których zaraz po przeczytaniu, jak najszybciej pragniesz zapomnieć… a mimo to jesteś pewien, że będą one hitem wydawniczym i znajdą szerokie grono odbiorców… I taką pozycją jest właśnie „Dziewczyna na miesiąc”.

Powieść „Dziewczyna na miesiąc” dostałem od mojego wydawcy już jakiś czas temu. I nie jest to jakaś tam byle jaka książka. Po pierwsze jest to tłumaczenie bestsellerowej pisarki  Audrey Carlan. Mało tego, jest to seria czterech książek, w której każda skupia się na okresie trzech miesięcy z życia głównej bohaterki. A do mnie trafiła część pierwsza, czyli pierwszy kwartał. I żeby nie było… co prawda już po samym tytule wiedziałem, że nie jest to książka dla mnie, ale to też nie jest tak, że nie mogę jej przeczytać. Bo choć nie jestem fanem erotyków to jednak kilka ich w życiu przeczytałem, ba nawet parę uważam za dobre książki. Dlaczego zatem nie polubiłem „Dziewczyny na miesiąc”? Bo w tej książce jest absolutnie wszystko czego nienawidzę w książkach, a jednocześnie wszystko to, za co kochają ją kobiety.

Dziewczyna na miesiąc” o fabule…

POLECAM: Z MIŁOŚCI DO PIĘKNA.
Współpraca z marką Laura Coco Reiss

„Dziewczyna na miesiąc” opowiada historię Mii Sanders, która w obliczu ciężkiej sytuacji życiowej i chęci uratowania swojego ojca staje przed wyznaniem przyjęcia roli luksusowej dziewczyny do towarzystwa w ramach agencji, którą prowadzi jej… ciotka. Mimo dylematów moralnych Mia oczywiście „nie ma wyjścia”… Jej kontrakt na każde zlecenie jednak ma trwać tylko miesiąc i tak na przestrzeni stycznia/ lutego i marca nasza bohaterka poznaje trzech różnych mężczyzn… i jak to w życiu przecież bywa… każdy jest piękny, umięśniony i obrzydliwe bogaty…

Sztampa … sztampą pogania.

Audrey Carlan - Dziewczyna na miesiąc. Styczeń. Luty. Marzec

33.07 

Buy from here
Pins
  1. Audrey Carlan - Dziewczyna na miesiąc. Styczeń. Luty. Marzec
O Zgrozo… kiedyś napisałem post recenzji… mówiący o tym dlaczego kobiety kochają literaturę erotyczną. I nie będę się tutaj powielać. Bo w tej książce jest dosłownie wszystko to na co dzisiejsze kobiety nie mogą sobie pozwolić ale nie przeszkadza im to od czasu do czasu sobie o tym poczytać.

Ja miałem naprawdę problem z tą książką… przede wszystkim z jej schematycznością. No bo sami powiedzcie, być może nie byłoby nic złego w pomyśle na fabułę… W jakim realnym procencie, jest prawdopodobne, żeby każdy z klientów agencji towarzyskiej, był nieziemsko przystojny. Jednocześnie nad wyraz męski, bosko zbudowany, szanował naszą Mie i jeszcze był obrzydliwie bogaty…. To jest absolutnie nieprawdopodobne, sztampowe, nawet nudne… i jednocześnie dokładnie takie, jakie chcą czytelniczki tego gatunku. Przecież nikt nie chce czytać o grubym starym chłopie, który wykorzystuje tylko seksualnie naszą bohaterkę. Ale ile to ma z realności… sami oceńcie.

Sztampy w bohaterach to jednak nie wszystko. Bo idąc schematem nasza bohaterka nie może po prostu lubić seksu i być dziewczyną do towarzystwa z wyboru… Oczywiście że nie, choć w moim odczuciu miało by to nie tylko więcej z realności a nawet z obecną emancypacją, świadomością i wolnością kobiet. Oczywiście  „jak to w życiu bywa” Mia musiała podjąć się takiej pracy bo musi uratować swojego ojca. I gdyby nie to… z pewnością nie spotkałby ją „taki ciężki los”. A usprawiedliwianie tych małych grzeszków… no cóż zawsze lepiej czytać o zwalaniu winy na kogoś, niż rozwiązłej kobiecie…

ZOBACZ TEŻ: WITAJ W KRÓLESTWIE ZAPACHU!
O perfumerii Mo61PefumeLab

„Dziewczyna na miesiąc” absolutnie też trzyma się swojego gatunku. Mamy przepych i luksus. Mamy piękne suknie i drogie buty. Mamy świetny seks dobrze wyposażonych mężczyzn i piękne przyjęcia na jakie wybiera się z nimi nasza bohaterka. W skrócie mamy klasyczny odmóżdżacz, który nie wymaga dużego wysiłku ale ostatecznie nawiązuje do naszych marzeń (i wcale nie ma w tym nic złego) bo nawet jeśli obecna poprawność polityczna nie pozwala się nam do nich przyznawać… to kto z nas nie chciałby pomarzyć o świecie, w którym stać nas na wszystko, robimy to, co nam się podoba i otaczamy samymi pięknymi rzeczami… i idealnymi częściami ciała.

Nie tylko o minusach…

Warto jednak wspomnieć o tym, że książka jest naprawdę bardzo dobrze napisana zarówno językowo jak i składniowo. Czyta się ją bardzo szybko i bądź co bądź… wyjątkowo przyjemnie . Strona za stroną przepływa przez palce  i pewnie na wakacje to idealna pozycja podczas lotu samolotem.

Podsumowując:

WARTO PRZECZYTAĆ: MODA… KOŁEM SIĘ TOCZY…
Szerokie spodnie, po co? Jak? I dla kogo?

„Dziewczyna na miesiąc” to nie jest zła książka… to książka napisana z przemyślanym zamysłem w przemyślanym gatunku i dla przemyślanego odbiorcy. I tak sprecyzowane wszystkie aspekty składają się na jej sukces wydawniczy! Dlatego też gratuluje wydawnictwu Purple Book (i nie ma tutaj ani krzty sarkazmu) tak dobrze przemyślanego ruchu. Szczególnie wobec kryzysu branży wydawniczej w Polsce. A takie książki jak ta nadal muszą i powinny powstać choćby po to aby kultura czytania nie zanikła.

KUPISZ TUTAJ: „Dziewczyna na miesiąc”

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: PREMIERA DRUGIEJ CZĘŚCI CUDZEGO ŻYCIA – NOWY POCZĄTEK! 

TU KUPISZ KSIĄŻKĘ

DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: PREMIERA MOJEJ DRUGIEJ KSIĄŻKI:

„CUDZE ŻYCIE”

TU KUPISZ KSIĄŻKĘ

Sending
Oceń stylizacje
5 (1 głos)

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Z miłości do piękna.

Z wycieczką do Opery…