Gawroszka brzmi egzotycznie ale jej rodowód sięga stolicy mody – Francji, zaś samo słowo pochodzi od francuskiego czyli gavroche znaczący „atom Paryża”. Sama jednak gawroszka nie ma nic wspólnego z fizyką a jest to nic innego jak apaszka, zazwyczaj jedwabna lub bawełniana, bardzo często ręcznie malowana.
Choć to tylko mały dodatek, jest w stanie totalnie odmienić lub zdominować stylizację i to w każdym z dostępnych stylów. Może być noszona klasycznie- do koszuli lub na sportowo do zwykłego t-shirtu. To coś małego, co zmienia wszystko, a zatem najwyższy czas poświęcić jej cały post na moim blogu.
Od nędznika do hipstera
Jak już wspominałem gawroszki lub apaszki (jak, kto woli) wywodzą się z Francji. Obwiązana apaszka wokół szyi była stałym elementem ubioru gawrosza czyli paryskiego ulicznika, charakteryzujący się osobliwym nonszalanckim stylem ubioru, przywodzącym na myśl artystyczną duszę. Coś na kształt dzisiejszych hipsterów na modnych ulicach dużych miast. Ciekawostką jest fakt, że gawroszki popularność zyskały dopiero za sprawą kultowego musicalu „Les Misérables – Nędznicy”, a sama nazwa wzięła się od imienia głównego bohatera utworu czyli Gavroche’a.
Z samymi nędznikami, dziś jednak gawroszka nie ma już nic wspólnego, wręcz przeciwnie. To dziś synonim klasy, często luksusu lub świadomości paryskiej mody. W przypadku kobiet bardzo często jest ona wykorzystywana, jako element biżuterii, wytworności lub elegancji. Mężczyźni decydujący się na ten model garderoby, utożsamiani są z osobami znającymi się na modzie i mający poczucie własnego stylu.
ZOBACZ TEŻ: STRACH MA WIELKIE OCZY
czyli o męskich lękach…
Jak wiązać gawroszkę?
Dla wielu mężczyzn wiązanie krawata nadal stanowi ogromne wyzwanie… swoją drugą to zabawne, że sam po raz pierwszy uczyłem się wiązać krawat w liceum… na zajęciach z podstaw przedsiębiorczości. Zabawny jest tutaj fakt, że nie przypominam sobie kiedy ostatnio w życiu zawodowym miałam krawat na sobie, poza rozmową kwalifikacyjną 🙂 Ale ten wywód ma tu, wbrew pozorom ogromne znaczenie bo gawroszkę wiąże się… jak krawat.
No może nie do końca… zazwyczaj noszona na szyi, może być wiązana supłem na kształt krawata, jednakże, co ważne o znacznie luźniejszym węźle, eksponowanym z przodu. To ten sposób, który będzie bardzo dobrze wyglądać przy t-shirtach lub głębiej rozpiętej koszuli. To też najbardziej uniwersalny sposób wiązania, bo sprawdzi się zarówno w wersji casual jak i eleganckiej, jako uzupełnienie formalnego outfitu.
Jeśli jednak nie boisz się eksperymentować lub lubisz stylizacje bardziej streetwearowe, możesz wiązać ją ciasno przy szyi, przekręcając na bok lub jak klasyczną bandanę. To też ten sposób, który częściej wybierają kobiety podkreślając swoją odrębność do noszenia krawata. To wersja dla tych którzy stawiają na oryginalność i mniej formalny look. Gawroszka może zmienić zupełnie stylizacje w zależności od tego, w którą stronę ja przekręcisz ale zawsze zostanie zauważona.
POLECAM: KSIĄŻKA, NICZYM ŚWIADOMY STOSUNEK PRZERYWANY…
Recenzja książki „Kontrahent” Magdaleny Pasternak
Gawroszka nie tylko zamiast krawata!
Gawroszka ma jednak znacznie szersze zastosowanie niż tylko zastępstwo za krawat. Możesz ją traktować jako bransoletę wiązaną na nadgarstku lub wyżej w okolicy bicepsa. Zdecydowanie zwróci uwagę i będzie stanowić oryginalne uzupełnienie każdej stylizacji. To mały dodatek ale taki, który zawsze przykuje uwagę a w razie potrzeby, (wiązana na szyi) będzie stanowić dodatkową ochronę przed wiatrem.
Oryginalna gawroszka wykonana jest z jedwabiu, najczęściej we wzorze z ornamentem w kontrastowym kolorze do stylizacji. Jednakże taką wcale nie łatwo je znaleźć, możesz zatem wykorzystać zwykłą bawełnianą bandankę (jak ta, które przedstawiam na zdjęciu) i nosić ją, jak oryginalną gawroszkę z pełnym jej zastosowaniem. To na co jednak warto zwrócić zawsze uwagę to design i wzór z jakiego jest wykonana.
Jeśli nigdy nie miałeś gawroszki, spróbuj wybierać te kolory, które będą pasować do stylizacji, i próbuj dodawać je jako element swojego ubioru. Ja najczęściej noszę ją do białych koszul i t-shirtów i bardzo polubiłem ten look.
WARTO PRZECZYTAĆ: GRUZJA: ZACHWYCA CZY ROZCZAROWUJE?
Gruzińskie mity vs. rzeczywistość!
Gawroszka to nadal nie jest częsty dodatek wybierany przez facetów, a szkoda… bo ma w sobie coś z klasyki i coś z nowoczesności. Przyznam szczerze, że sam gdy po raz pierwszy zawiązałem ją u szyi, trudno było mi się do niej przekonać… a dziś uwielbiam ją dodawać do swojego looku eksperymentując przy tym formami i kolorami. I prawdopodobnie gdyby nie ona … nie zrobiłbym tych zdjęć … i nie napisał tego postu. A zatem warto było ją kupić!
KUPISZ TUTAJ: CZERWONA GAWROSZKA – ALIEXPRESS
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: PREMIERA DRUGIEJ CZĘŚCI CUDZEGO ŻYCIA – NOWY POCZĄTEK!
TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ: „CUDZE ŻYCIE” TOM 1
TU KUPISZ KSIĄŻKĘ
![PL🇵🇱:„THE PHANTOM” W OPERZE LUBELSKIEJ, CZYLI JAK ZNISZCZYĆ MIŁOŚĆ DO „UPIORA…”
Recenzja spektaklu. Zachęcony pozytywnym odbiorem mojej recenzji AIDY, postanowiłem kontynuować wątek komentowania sztuki z laickiego punktu widzenia. Okazja co do tego pojawiła się wyjątkowo szybko, bo kiedy dowiedziałem się że w Operze Lubelskiej wystawiany jest Upiór w operze, nie zastanawiając się ani minuty, kupiłem bilety i ruszyłem do stolicy województwa lubelskiego chcąc porównać tę sztukę z kultową już adaptacją- warszawskiego teatru ROMA. I właśnie wówczas przekonałem się, że zgodnie z powiedzeniem: ”gdzie się człowiek spieszy, tam się diabeł cieszy…” pośpiech to wyraźnie zły doradca… Bo gdybym nie zasugerował się plakatem, i zdjęciem ze spadającym żyrandolem… wiedziałbym że „The Phantom” w operze lubelskiej, ma tyle wspólnego z ”Upiorem w Operze” co Trybunał Juli Przyłębskiej z konstytucją RP… Ale po kolei… […] nie znęcajmy się już nad samą fabuła…, bo jest jaka jest. Teatr zupełnie nie dba aby zachęcić widza do tego spektaklu. Musical to taniec łączony z muzyką. Choreografia, która jest ważniejsza niż dialogi… i nie mam nic co do wieku aktorów grających w tym spektaklu…ale grając w musicalu trzeba tańczyć! Nie chodzić za rękę i jedna scena z tańczącymi chłopcami to za mało aby zyskać serce fanów tego gatunku. Kolejna porażka to scenografia, gdzie jest kultowa scena balu maskowego na schodach, gdzie podziała się do cholery loża numer 5! I dlaczego żyrandol spada tak… jakby zjeżdżał na tyrolce! Matko tego tak się nie robi… nie robi się tego tym, którzy kochają ten spektakl! Natomiast nic tak nie boli jak warstwa muzyczna. Bo to ona niesie emocje w tym widowisku. Uderzenia bębnów, kościelnych organów czy trąb dętych … to musi działać w operze, NIEŚĆ MOC!!!. Tu tego po prostu nie ma… nie ma i dlatego ten spektakl nie niesie i nie może się udać. Bo nic z niego nie zostaje w sercu odbiorców […] Po pełną recenzję zapraszam na bloga: www.zwyczajnychlopak.pl ENG🇬🇧: THE PHANTOM” AT THE LUBLIN OPERA, OR HOW TO DESTROY YOUR LOVE FOR THE “PHANTOM…” #upiórwoperze #thephantomoftheopera #thephantom #opera #art #musical #recenzja #boy #boystyle #zwyczajnychlopak](https://zwyczajnychlopak.pl/wp-content/plugins/instagram-feed/img/placeholder.png)
